W ubiegłorocznej inauguracji Muzeum Ursynowa wzięli udział zarówno przedstawiciele władz samorządowych, jak i ludzie zajmujący się działalnością artystyczną i naukową, a także zwykli mieszkańcy dzielnicy. Każdy ze zgromadzonych miał zatem coś wspólnego z patronującym ursynowskiej Bibliotece Publicznej Julianem Ursynem Niemcewiczem. Łączył on przecież karierę pisarza i polityka z zainteresowaniami naukowymi, a do Ursynowa – dawniej Rozkoszy – miał zawsze szczególną słabość. Najlepiej świadczy o tym sama nazwa dzielnicy, pochodząca od rodowego przydomka Juliana Ursyna. Nie mogło zatem w Muzeum Ursynowa zabraknąć stałej ekspozycji związanej z Niemcewiczem – jego „gabinetu”. Tak nazwane pomieszczenie ma przypominać miejsce pracy słynnego autora: wyposażono je w zabytkowe meble, zgromadzono kopie starych obrazów i rękopisów.
Niestety brakuje w muzeum przedmiotów, z których Niemcewicz korzystał osobiście. Pamiątki po nim porozsiewane są po wielu polskich i zagranicznych muzeach tudzież prywatnych mieszkaniach. W paryskiej Bibliotece Polskiej odnajdziemy autografy oraz pukiel włosów Juliana Ursyna, wśród zbiorów Muzeum Czartoryskich – używane przezeń tabakierki. Także tę najoryginalniejszą, wykonaną z muszli, zapisaną w testamencie Adamowi Mickiewiczowi. Inną tabakierkę konający pisarz postanowił ofiarować Kniaziewiczowi – jak ostatnio odkryto, do dziś znajduje się ona w rękach prywatnych, przekazywana z ojca na syna. Niektóre pamiątki po Niemcewiczu padły łupem złodziei: niedawno wystawiono na sprzedaż list Juliana Ursyna z 1819 roku, własność Archiwum Państwowego w Poznaniu. Kto i w jaki sposób sobie ją przywłaszczył, nie wiemy.
Pośród zaginionych przedmiotów, o których wiemy, że należały do Niemcewicza, szczególne miejsce zajmuje porcelanowa filiżanka z prezydenckiego serwisu Waszyngtona. Julian Ursyn, autor jednej z pierwszych biografii tego męża stanu, spędził w jego rezydencji około dwóch tygodni. Gdzie się podziała otrzymana na pamiątkę tego pobytu filiżanka, trudno zgadnąć. W puławskim Pałacu Czartoryskich można jednak oglądać inną filiżankę, z której pijał Niemcewicz: jej autentyczność poświadcza dziewiętnastowieczny napis.
Muzeum Ursynowa podobną filiżanką poszczycić się nie może, za to do jego niewątpliwych zasług należy podtrzymywanie pamięci o niematerialnej spuściźnie Niemcewicza. Priorytetem placówki jest prowadzenie badań naukowych pozwalających zgłębić wiedzę o dorobku pisarza oraz upowszechnianie tejże. Muzeum prowadzi digitalizację rękopisów Juliana Ursyna, przygotowuje do druku kolejne tomy Kolekcji Niemcewiczowskiej, współpracuje z innymi instytucjami kultury w celu wzbogacenia zbiorów. Pozwala mieszkańcom Ursynowa lepiej poznać historię dzielnicy: dysponuje godnym uwagi zbiorem dziewiętnastowiecznych rycin, jak również przedwojennych zdjęć i pocztówek. Na jednej z wystaw czasowych prezentowano historyczne mapy Ursynowa, a pomiędzy nimi – plany rezydencji Niemcewicza, która po latach miała się przekształcić w dzielnicę Warszawy.
Poszukującym Muzeum Ursynowa pewne problemy sprawia czasem jego lokalizacja. Nawet taksówkarzom adres „Barwna 8” czasami nic nie mówi. Barwna jest bowiem jedną z najkrótszych ursynowskich uliczek, a prócz budynku oznaczonego numerem 8 nie stoi przy niej żaden inny. To efekt przemianowania po wojnie większego odcinka Barwnej na ulicę Surowieckiego i rozbiórki skromnych wiejskich zabudowań, którym powinny przypaść numery od 1 do 7. Dezorientację pogłębia zwyczajowa nazwa „Czerwoniak”, nawiązująca do dawnej barwy samotnego bloku, która zniknęła po otynkowaniu elewacji. Warto jednak trochę się potrudzić, aby nawiązać bliższy kontakt z lokalnym dziedzictwem kulturowym. Może na kolejnej wystawie czasowej Muzeum zobaczymy podarowaną Kniaziewiczowi onyksową tabakierkę Niemcewicza? Obecny właściciel nie jest temu pomysłowi przeciwny.
Marta Słomińska