„Chciałem znieść moją stratę: miłość zwyciężyła. Wiem, że w niebie jest znana wszechwładna jej siła”. Tak w „Metamorfozach” Owidiusza zwraca się do władających królestwem podziemi Plutona i Prozerpiny Orfeusz, przychodzący po zmarłą żonę Eurydykę. Niestety miłość dodająca odwagi i będąca natchnieniem bohaterskich czynów to tylko jedna strona medalu. Bohaterowie „Metamorfoz” często tracą ludzką postać właśnie z przyczyny miłości. Niekiedy jest to jedyny ratunek przed zadurzonym napastnikiem, nieprzyjmującym do wiadomości odmowy, jak w przypadku Dafne, która z kobiety stała się drzewem. Kiedy indziej odrzucona adoratorka mści się na szczęśliwych kochankach przemienieniem jednego z nich w dzięcioła. Bywa wreszcie i tak, że dziewczyna popełnia z miłości zbrodnię, która ma zostać ukarana śmiercią, a litościwi bogowie zmieniają morderczynię w ptaka.
Taki los spotkał córkę króla Megary Scyllę, która pokochała Minosa, śmiertelnego wroga swojego ojca. Gdy Minos wypowiedział Megarze wojnę, Scylla postanowiła ratować ukochanego: była pewna, że zginie w starciu z jej ojcem, ten bowiem był niezwyciężony dzięki magicznemu włosowi. Scylla wyrwała ów włos z pleców ojca, co doprowadziło do jego śmierci. Minos nie okazał jednak wdzięczności, przeciwnie, zdjęty zgrozą kazał zgładzić ojcobójczynię. Scyllę przywiązano do rufy statku, aby utonęła. Gdy dziewczyna zniknęła pod wodą, bogowie niespodziewanie okazali jej łaskę i zmienili królewnę w białą czaplę.
Również za stworzeniem dzięcioła kryje się tragiczna historia miłosna. Jej początki wydawały się obiecujące: oto król Pikus pokochał z wzajemnością nimfę Kanentę. Szczęście tej pary wzbudziło jednak zazdrość czarodziejki Kirke, która spróbowała uwieść Pikusa, ale jej zabiegi spełzły na niczym. Wówczas wywarła zemstę na niedoszłym kochanku: zmieniła go w dzięcioła. „Od szkarłatnego płaszcza skrzydło barwę bierze, / Żółtozłocisty pierścień wkoło szyi błyska” – tak opisał tę metamorfozę Owidiusz. Niebezpiecznie było rozgniewać Kirke: innym razem dziewczyna, którą pokochał podobający się jej mężczyzna – imienniczka królewny Scylli – została przez mściwą czarodziejkę zmieniona w morskiego potwora, pożerającego przepływających nieopodal podróżnych.
Nieodwzajemniona miłość tak często kończyła się dla nimf, bogów i królów koszmarem, że aby uniknąć katastrofy, niejedna heroina postanawiała wbrew skłonności uszczęśliwić niechcianego amanta. W przedostatniej księdze „Metamorfoz” znajdziemy opowieść o bogini sadów Pomonie i adorującym ją Wertumnusie, który długo nadaremnie wzdychał do ukochanej. Wreszcie spróbował fortelu: odwiedził Pomonę pod postacią starej kobiety i zaczął wychwalać Wertumnusa. Argumenty takie jak „posiada owoce, które wprawiają cię w zachwyt” nie dały jednak spodziewanego efektu. Desperat uciekł się więc do emocjonalnego szantażu: opowiedział historię dziewczyny, która swoją oziębłością doprowadziła zakochanego mężczyznę do samobójstwa. Przejęta Pomona zdecydowała się spojrzeć łaskawszym okiem na Wertumnusa i wkrótce zostali małżeństwem.
Daleko jednak temu związkowi do wzorowego stadła Filemona i Baucis. Ta para z wzajemnego uczucia czerpała siłę, która pozwalała im być szczęśliwymi i szlachetnymi nawet w nędzy. Jako jedyni Frygijczycy ugościli Jowisza i Merkurego, gdy ci przybyli do nich w ludzkiej postaci. Kiedy bogowie objawili swą prawdziwą naturę i obiecali dać gospodarzom wszystko, czego ci zapragną, usłyszeli wzruszającą prośbę. Filemon i Baucis chcieli tylko umrzeć w tym samym momencie, by żadne z nich nie patrzyło na zgon drugiego. Tak też się stało, a zmarłych małżonków bogowie przemienili w dąb i lipę. Owidiusz zapewnia, że widział te drzewa na własne oczy, splecione w czułym uścisku. Filemon i Baucis znaleźli w miłości więcej szczęścia niż niejeden wymieniony w „Metamorfozach” król czy bóg – ale może również dzięki temu, że parze ubogich wieśniaków nie groziła niczyja zawiść?
Marta Słomińska