„Mumia przychodząca rzadko cała, ale raczej w kawałkach, jest koloru ciemnobrunatnego, prawie czarnego i świecącego się; smak ma gorzki, zapach mocny; zdaje się, że teraz sprowadzana, najczęściej tylko jest naśladownictwem”. Te słowa Józefa Jana Celińskiego, dziewiętnastowiecznego farmaceuty i wykładowcy na Uniwersytecie Warszawskim, sugerują, że już dwieście lat temu podrabianie starożytnych mumii stanowiło realny problem. Kolejnym problemem była wiarygodność uzyskanych na temat mumii danych: szacuje się, że aż 10% mumii znajdujących się obecnie w zbiorach muzealnych może spoczywać w sarkofagach przeznaczonych pierwotnie dla kogo innego. Stan zachowania zwłok też pozostawia sporo do życzenia… Na szczęście dzisiejszym naukowcom z pomocą przychodzą nowoczesne technologie: dzięki nim można stwierdzić autentyczność mumii, ustalić wiek i płeć człowieka pochowanego w sarkofagu, dowiedzieć się, na co chorował, nawet poznać jego zawód – a wszystko to bez odwijania bandaży!
Naukowcy z Warsaw Mummy Project, którzy podjęli się wszechstronnego przebadania kilkudziesięciu ludzkich i zwierzęcych mumii z warszawskiego Muzeum Narodowego, korzystają z metod nieinwazyjnych i mikroinwazyjnych. Już na samym początku pracy dzięki badaniom tomograficznym znaleźli maleńki amulet w kształcie skarabeusza, umieszczony wewnątrz mumii i przeoczony podczas poprzednich badań eksponatu. Potwierdzili też podejrzenia co do rzekomej mumii dziecka, przywiezionej do Polski w roku 1822 – to jeden z opisywanych przez Celińskiego falsyfikatów. Sporym wyzwaniem było prześwietlenie mumii barana, która nie mieściła się do tomografu.
Nowoczesne metody badań pozwalają dobrze poznać tryb życia zmarłego: zidentyfikować nękające go choroby, ustalić, jak dużą rolę w jego jadłospisie odgrywały np. skorupiaki czy warzywa, dowiedzieć się, czy mamy do czynienia z łucznikiem, tancerzem albo człowiekiem, który pół życia spędził w siodle. Pierwsza przebadana w projekcie mumia zgodnie z opisem miała należeć do człowieka, który pracował jako odźwierny w tebańskiej świątyni Amona. Naukowcy stwierdzili, że w tym przypadku najpewniej zawartość sarkofagu odpowiada opisowi: zmarły cierpiał na dyskopatię, a jego układ mięśni, rzeźba karku oraz stan zachowania zębów wskazują na wykonywanie ciężkiej pracy polegającej na pchaniu i ciągnięciu – w tym wypadku świątynnych drzwi.
Nie potwierdziła się natomiast tożsamość rzekomego kapłana Horusa: w przeznaczonym dla niego sarkofagu znaleziono mumię kobiety. Naukowcy z Warsaw Mummy Project nazwali ją Tajemniczą Damą. Ustalili, że zmarła między 25. a 30. rokiem życia, miała kręcone włosy i łagodne rysy twarzy, a mierzyła nieco poniżej 160 cm. Zapewne wywodziła się z arystokracji: świadczą o tym zarówno wyjątkowo staranna mumifikacja i liczne amulety, jak i znakomity stan uzębienia. Najbardziej zaskakującym odkryciem okazał się płód w jamie brzusznej Tajemniczej Damy: nigdy wcześniej żaden naukowiec nie natknął się na starożytną egipską mumię w stanie błogosławionym.
Choć o ciężarnej mumii rozpisywały się gazety w Polsce i za granicą, niektórzy naukowcy wypowiadali się na ten temat z dużym sceptycyzmem. Wysunięto hipotezę, że płód w ciele Tajemniczej Damy to w istocie kilka zawiniątek z jej zmumifikowanymi organami. Członkowie Warsaw Mummy Project nie mają jednak wątpliwości, co odkryli, i odpowiadają kontrargumentami: po pierwsze, w ciele Tajemniczej Damy znaleziono takie zawiniątka, a wątpliwe jest, aby miała o kilka narządów za dużo; po drugie, radiologiczna skala gęstości Hounsfielda pozwala łatwo odróżnić ludzkie tkanki od materiału i wyklucza pomylenie płodu z kłębem bandaży. Zarówno badania, jak i dyskusje nad nimi trwają, a Tajemnicza Dama zyskuje tymczasem to, o co walczyli jej mumifikatorzy: nieśmiertelność.
Marta Słomińska