Kto odkrył Amerykę? Powszechnie uważa się, że poszukujący nowej drogi do Indii Krzysztof Kolumb, który dopłynął do Nowego Świata pod koniec XV wieku. Historycy nie mają jednak wątpliwości, że spośród przedstawicieli cywilizacji europejskiej jako pierwsi na amerykańskiej ziemi stanęli wikingowie pod wodzą niejakiego Leifa Erikssona. Miało to miejsce już na początku XI wieku. Wikingowie ostatecznie opuścili jednak Amerykę, co mogło być spowodowane między innymi wojowniczością tubylców. Tu pojawia się kolejne pytanie: czy nie tych tubylców należy uznać za właściwych odkrywców Ameryki? Przecież i Indianie, nazywani dziś w Stanach Zjednoczonych „rdzennymi Amerykanami”, skądś na ten kontynent przybyli. Tylko skąd? Choć ich wygląd wskazuje na pochodzenie azjatyckie, odpowiedź nie jest wcale oczywista.
Większość badaczy zgadza się, że pierwsi ludzie musieli zawitać do Ameryki kilkanaście tysięcy lat temu. Szli zapewne przez most lądowy Beringa, czyli pas lądu, który w okresie zlodowaceń łączył Alaskę i Kanadę ze wschodnią Syberią. Czy to jednak ona była miejscem pochodzenia wędrowców? A jeśli nawet tak – czy to syberyjscy Azjaci decydowali o kształcie pierwotnych amerykańskich kultur? Wiemy przecież, że w prekolumbijskiej Ameryce żyło około 40 milionów ludzi, którzy posługiwali się dwoma tysiącami języków. Nie wszyscy mieli karnację i rysy twarzy typowe dla Azjatów. Pośród amerykańskich szkieletów sprzed kilkunastu tysięcy lat są również szczątki, które zdają się pochodzić od ludzi podobnych do Aborygenów. Bogowie Azteków z kolei byli jasnoskórzy i brodaci: czyżby tak wyglądali przodkowie przedstawicieli tej cywilizacji?
Nie brakuje zwolenników tezy, że do podbijających Amerykę Azjatów szybko dołączyli przedstawiciele innych ras i kultur, które wzajemnie na siebie oddziaływały i tworzyły specyficzny miszmasz. Jeśli wierzyć miłośnikom sensacyjnych teorii, niemal każda starożytna cywilizacja dołożyła jakąś cegiełkę do budowy potężnych państw Mezoameryki. Czyż napisy naskalne w Pensylwanii nie przypominają pisma fenickiego? A piece do wytopu żelaza: kto mógłby przynieść ze sobą taką technologię, jeśli nie Rzymianie?
Europejski szowinizm! – prychają na to Azjaci. Oczywiste jest przecież, że kulturę amerykańską kształtowali Chińczycy i Japończycy. Czyż amerykańska ceramika sprzed tysięcy lat nie przypomina do złudzenia tej pochodzącej z wyspy Kiusiu? A co z pismem Olmeków, wykazującym uderzające podobieństwo do tego, którym posługiwano się w epoce Shang? Pierzasty wąż Azteków to wykapany latający smok z Chin! A stare amerykańskie łodzie – czy nie wyglądają całkiem jak chińskie dżonki? Oczywiście Europejczycy zawsze mogą mętnie tłumaczyć, że to pewnie prądy morskie zaniosły je tak daleko i opowiadać o azteckiej koncepcji walki bogów (prosto z Germanii) czy stożkowych piramidach, które na pewno stanowią naśladownictwo piramid egipskich. Zwolennik tej ostatniej hipotezy wyszukał ponad 50 podobieństw między cywilizacją egipską a aztecką.
Zabawa w wyszukiwanie pokrewieństw między kulturami Ameryki przedkolumbijskiej a cywilizacjami z innych stron świata może się przeciągać w nieskończoność. Weźmy choćby system polis, greckich miast, z których każde stanowiło samodzielne państwo. Podobnie żyli Majowie: ich miasta, liczące po kilkadziesiąt tysięcy ludzi, prowadziły samodzielną politykę i nieraz walczyły między sobą. Spójrzmy na olbrzymie rzeźby ludzkich głów, pozostawione przez Olmeków: mają nie azjatyckie czy europejskie, lecz wyraźnie negroidalne rysy. Niewątpliwie początki cywilizacji amerykańskich kryją wiele tajemnic, których prawdopodobnie nie uda nam się już nigdy rozwikłać do końca. Możemy tylko podziwiać spuściznę przedkolumbijskich Amerykanów i żałować, że wiele z jej materialnych pamiątek uległo zniszczeniu, gdy zagadkowy kontynent odkryto na nowo.
Marta Słomińska