Starożytny Grek czcił Hermesa jako patrona handlowców, pasterzy i złodziei. Można by rzec: właściwy bóg na właściwym miejscu, bo zarówno handlem, pasterstwem, jak i złodziejstwem Hermes parał się dosłownie od kołyski. Już jako niemowlę ukradł stado krów swojemu przyrodniemu bratu Apollonowi. Aby zmylić trop, ciągnął je za ogony, Apollo nie dał się jednak oszukać. Zignorował też tłumaczenia matki Hermesa, plejady Mai, która przysięgała, że jej nowo narodzony syn nie potrafi jeszcze nawet chodzić, a co dopiero kraść bydła. Okazało się, że umie o wiele więcej: podarował zagniewanemu bratu własnoręcznie wykonaną lirę (z żółwich jelit i skorupy), a w zamian otrzymał na własność skradzione krowy. Później zwykle darowywał sobie handel wymienny: po prostu zabierał innym bogom to, co wpadło mu w oko. Był jednak tak uroczym złodziejem, że wszystko mu wybaczano.
Uznawano poza tym jego przydatność jako posłańca i przewodnika: przekazywał ludziom polecenia bogów, odprowadzał zmarłych do Hadesu. Ojciec Hermesa Zeus, najważniejszy z bogów olimpijskich, cenił też w synu jego pomysłowość i przedsiębiorczość. Dały one o sobie znać, gdy bogowie walczyli z potworem Tyfonem, który zdołał wyciąć Zeusowi ścięgna i uwięzić okaleczonego władcę Olimpu w cylicyjskiej grocie. Ścięgien pilnowała smoczyca Delfyne, z którą nikt nie miał odwagi się zmierzyć. Hermes nie musiał: zwyczajnie wykradł ścięgna, po czym zwrócił je Zeusowi, który dzięki temu odzyskał siły i pokonał Tyfona. W razie potrzeby Hermes stawał też do walki, choć chętnie pomagał sobie podstępem: gdy bogowie wojowali z gigantami, pożyczył od Hadesa hełm, który czynił użytkownika niewidzialnym. Z niewidzialnym Hermesem nawet gigant Hippolitos nie miał żadnych szans.
Najlepszy złodziej wśród bogów chętnie służył też pomocą, gdy w tarapaty wpadała któraś z kochanek jego ojca. Poślubiona Zeusowi zazdrosna Hera z reguły szybko dowiadywała się o kolejnym romansie i wywierała zemstę na wybrance męża. Aby ukryć przed Herą swoją ulubienicę Io, Zeus zmienił nieszczęsną dziewczynę w krowę. Podstęp się nie udał: Hera zażądała tejże krowy w prezencie i oddała ją pod straż stuokiemu olbrzymowi Argosowi. Trudno było uśpić jego czujność, któraś z par oczu zawsze czuwała. Do akcji wkroczył zatem Hermes: grał na własnoręcznie skonstruowanym flecie tak długo, aż opadły wszystkie powieki Argosa. Wówczas odciął mu głowę i uwolnił Io. Na pomoc Hermesa zawsze mogły też liczyć jego dzieci i wnuki: do tych ostatnich należał Odyseusz. To od Hermesa dostał cudowne ziele, dzięki któremu oparł się czarom Kirke i uniknął zamiany w zwierzę.
Dużą rolę odegrał Hermes w zwycięstwie jego przyrodniego brata Perseusza nad Meduzą. Poradził mu, by odwiedził Graje, córki morskiego boga, a one wskażą drogę. Tak też się stało. Dodatkowo Hermes wyposażył Perseusza w diamentowy sierp, którym młodzieniec miał odciąć Meduzie głowę. Jakby tego było mało, Perseusz otrzymał też skrzydlate sandały, z których Hermes korzystał, kiedy miał zanieść ludziom wiadomość od bogów, i hełm Hadesa. Bez trudu pokonał Meduzę, a Hermesowi w podzięce za wsparcie wybudował ołtarz.
Nie wszystkie dary Hermesa były jednak błogosławieństwem dla tych, którzy je otrzymali. Najboleśniej przekonał się o tym tytan Epimeteusz. Był bratem Prometeusza – tego, który stworzył pierwszych ludzi, a żeby ich ożywić, ukradł ogień z Olimpu. Następnie podstępem skłonił Zeusa, by ten zgodził się otrzymywać w ofierze gorsze części zwierzęcych tusz. Aby ukarać tę zuchwałość, bogowie stworzyli pierwszą kobietę, śliczną Pandorę. Hermes był tym, który obdarzył ją darem wymowy, nauczył kłamstwa i pochlebstwa. Pandora podbiła z ich pomocą serce Epimeteusza. Po ślubie namówiła go do otwarcia prezentu od bogów: glinianej beczki. Niestety wyfrunęły z niej wszystkie możliwe nieszczęścia, choroby i smutki, które odtąd miały nękać ludzi. Szczęśliwie dla Epimeteusza i jego ziomków na dnie beczki znalazła się nadzieja: to ona pozwoliła ludzkości przetrwać.
Marta Słomińska