Życie uczuciowo-erotyczne Adama Mickiewicza niejednego historyka literatury przyprawiło o ból głowy. Wielu uczonych chciałoby widzieć narodowego wieszcza jako człowieka surowych obyczajów, stroniącego od przygodnych romansów i skandali obyczajowych. Badacze tacy jak Władysław Nehring najchętniej wyrzuciliby z życiorysu Mickiewicza wszystkie Karoliny Kowalskie i Ksawery Deybel, by na placu boju pozostały tylko dwie kobiety: żona Celina Szymanowska oraz niespełniona młodzieńcza miłość Maryla Wereszczakówna. Niestety obok moralistów pokroju Nehringa trafiają się też złośliwcy tacy jak Tadeusz Boy-Żeleński czy Jarosław Marek Rymkiewicz, z zapałem wyszukujący kolejne nieślubne dzieci Mickiewicza. Utrudniły im to nieco dzieci ślubne, palące skrzętnie wstydliwą korespondencję, ciekawego materiału do analizy pozostało jednak i tak sporo.
Czego się z ocalałych zapisków dowiadujemy? Na przykład tego, że młody Mickiewicz jednocześnie wzdychał do Maryli i był kochankiem doktorowej Kowalskiej. „Zakochali się jak koty” – pisał w liście przyjaciel Mickiewicza Czeczot. Niestety doktorowa, nie bez kozery zwana „kowieńską Wenerą”, rozkochała w sobie także szambelana Nartowskiego, którego zazdrosny Mickiewicz podczas sprzeczki najpierw uderzył, a następnie zaatakował lichtarzem. Gdyby nie zabiegi Kowalskiej i jej wyrozumiałego męża, poeta musiałby się pojedynkować. Groźna sytuacja niewiele go chyba nauczyła, bo już w rok później szykował się do pojedynku z mężem Maryli Wawrzyńcem Puttkamerem. Józef Łoziński wspominał po latach, że Mickiewicz spakował parę pistoletów i pojechał z nim do Puttkamerów, ale Wawrzyniec potraktował gości tak serdecznie, że plan pojedynku upadł.
Ostatecznie Mickiewicz pożegnał zarówno Marylę, jak i Kowalską (choć tę ostatnią nieco później…) i wyjechał do Rosji, gdzie nawiązał kolejny niestosowny romans. Karolina Sobańska, z którą bawił na Krymie, była rosyjskim szpiegiem. W jednym z listów zapewniała, że jej lojalność wobec Rosji gwarantuje „głęboka pogarda”, jaką żywi dla kraju, do którego ma „nieszczęście należeć”. Patriotycznie usposobiony Mickiewicz może o tym wiedział, ale uważał, że nie należy w alkowie toczyć rozmów na tematy polityczne. Nie ostatni to zresztą raz poświęcił ideały dla miłosnego podboju: po wybuchu powstania listopadowego wrócił do Polski, ale zamiast zgodnie z planem zająć się walką o wolność, uwiódł Konstancję Łubieńską, mężatkę i matkę kilkorga dzieci. Ciekawscy wyrywali sobie dziesięć lat później powieść Łubieńskiej „Niedowiarek”, opowieść o romansie mężatki z poetą.
Sprzykrzywszy sobie żony cudze, wieszcz spróbował wreszcie życia z własną. „Oto krótko i węzłowato: żenię się z Celiną” – napisał w liście do przyjaciela. Nie brzmi to zbyt romantycznie, bo od Celiny Szymanowskiej, córki słynnej pianistki Marii, Mickiewicz oczekiwał raczej gotowania smacznych obiadów niż uczuciowych wzlotów. Oboje małżonkowie się rozczarowali, bo Celina kucharką była marną, marzyła za to o roli muzy poety. Na domiar złego po kilku latach zaczęła zdradzać objawy choroby psychicznej.
Mickiewicz pocieszył się Ksawerą Deybel, która oficjalnie pełniła funkcję guwernantki jego dzieci. Teofil Lenartowicz pisał po latach wzburzony, że w ustępach pamiętników żony dotyczących Mickiewicza znalazł „dowody bezrządu, paskudzenia się z nierządnicą Deybel”. Od syna wieszcza Ksawera domagała się po latach pieniędzy na wychowanie urodzonego Mickiewiczowi dziecka. Jeśli wierzyć Rymkiewiczowi, nieślubne dziecko z wielkim poetą miała też Maryla. Musimy się chyba pogodzić z myślą, że wzniosłe uczucia będące natchnieniem pięknych wierszy nie chronią przed niskimi postępkami. Jest jednak także druga strona medalu: niskie postępki nie niweczą piękna poezji i szczerości uczuć, które ją zrodziły. A że ścieżki tych uczuć bywają powikłane i niemiłe polonistom hagiografom? Cóż począć! Sam Mickiewicz orzekł: „Trudniej dzień dobrze przeżyć, niż napisać księgę”.
Marta Słomińska