„Guercio” znaczy po włosku „jednooki”. Ze względu na jaką wadę wzroku Giovanni Francesco Barbieri przeszedł do historii sztuki jako Guercino, trudno dziś jednoznacznie stwierdzić. Na portrecie pędzla Ottavia Leoniego jest zezowaty, podczas gdy rodzony brat namalował go z opadającą powieką. Tak czy inaczej fizyczny defekt nie przeszkodził „Jednookiemu” w zrobieniu kariery. Nie wpływał też chyba na tempo malowania: znamy dziś ponad 100 obrazów Guercina, nie licząc mnóstwa rysunków.
Początkowo inspirował się malarstwem Caravaggia. Odkąd zapoznał się ze sztuką wenecką, używał jaśniejszych i żywszych barw, ograniczył dramatyczną ekspresję światłocienia. Dwa obrazy Guercina na ten sam temat – „Jezus i Samarytanka u studni” – wyglądają jak namalowane przez zupełnie różnych malarzy. Bure kolory sukien Samarytanki zmieniają się w intensywną żółć, twarz kobiety nie tonie już w mroku, postacie zyskują nieco przestrzeni, dzięki czemu gest Chrystusa opowiadającego o „wodzie żywej” ma większą siłę wyrazu. Późniejszy obraz zdaje się zresztą przedstawiać nieco wcześniejszy moment rozmowy: na twarzy Samarytanki nie widać jeszcze fascynacji, dopiero zaciekawienie, rozterkę. Na obu malowidłach pojawia się jednak element charakterystyczny dla twórczości artysty: wspaniale oddane ciemne chmury, które tuż przy głowie Jezusa rozjaśniają się nieco, by utworzyć aureolę.
Malownicze, ciemne chmury widzimy także na najsłynniejszym z obrazów Guercina, „Et in Arcadia Ego” z 1618 roku. Tytułowy napis odnajdziemy u dołu obrazu, na postumencie dźwigającym ludzką czaszkę. Chodzi po niej mucha, nieopodal przysiadła mysz: to symbole przemijania, zniszczenia, rozkładu. Czaszce przyglądają się dwaj zadumani pasterze. Niektórzy historycy sztuki łączą tę scenę z „Eklogą V” Wergiliusza („Bukoliki”). „Daphnis ego in silvis” – głosi napis na nagrobku, o którym rozmawiają w tym utworze dwaj arkadyjscy pasterze. Dafnis, syn boga Hermesa i jednej z nimf, popełnił samobójstwo, gdy zazdrosna nimfa odebrała mu wzrok. Obie inskrypcje – Wergiliusza i Guercina – miałyby oznaczać: żyłem niegdyś w Arkadii, mitycznej krainie szczęścia, ale nawet tam dopadło mnie cierpienie, znalazła śmierć. Nie uniknie ich żaden człowiek.
Swoje trzy grosze dorzucił Erwin Panofsky. Jego zdaniem tłumaczący słowa „Et in Arcadia Ego” popełnili błąd gramatyczny. „I ja w Arkadii”? Nic podobnego. Poprawny przekład brzmi: „I w Arkadii – ja”, a wypowiadającą te słowa jest śmierć. Przypomina nam, że istnieje nawet w najbardziej idyllicznej krainie, kładzie kres wszystkim radościom i zabawom. Francuski antropolog Claude Lévi-Strauss porównał zaś obraz Guercina z późniejszymi dziełami Poussina, noszącymi ten sam tytuł. Zgodził się, że „Et in Arcadia Ego” to słowa śmierci, którą Poussin przedstawił pod postacią kobiety kładącej dłoń na ramieniu jednego z odcyfrowujących napis pasterzy. Z kolei uważni czytelnicy „Ikonologii” Cesarego Ripy uznali kobiecą postać za personifikację rozumu, który pozwala zaakceptować nieuchronność śmierci. Wreszcie Pietro Citati zauważył, że cień rzucany przez rękę jednego z pasterzy przypomina kształtem kosę.
„Et in Arcadia Ego” Poussina utrudziła nieco historyków sztuki, ale i wersja Guercina dała im sporo do myślenia. W 1618 roku namalował jeszcze jeden niepokojący obraz: „Apollo i Marsjasz”. Nieubłagany bóg, patron sztuki, obdziera ze skóry satyra pokonanego w muzycznych zawodach. Patrzą na to ukryci w zaroślach pasterze, znani nam z „Et in Arcadia Ego”. Trudno podejrzewać Guercina o artystyczne lenistwo, musiał mieć zatem dobry powód, by przedstawić te same postaci na dwóch obrazach. Głowa Marsjasza znajduje się w lewym dolnym rogu obrazu, w „Et in Arcadia Ego” jej miejsce zajmuje czaszka. Nie Dafnis zatem, lecz Marsjasz jest tym, którego śmierć stała się ponurym memento dla mieszkańców Arkadii. W świecie Guercina nic nie pozwala zrozumieć i zaakceptować śmierci, jej grozy nie zdoła oswoić rozum ani nawet sztuka. Każdy z nas będzie wobec niej bezradny.
Marta Słomińska