Dążenie do panowania nad Morzem Sródziemnym było w starożytności
przyczyną wielu wojen. Możliwość swobodnej, bezpiecznej żeglugi po tym akwenie
miała ogromny wpływ zarówno na pozycję polityczną każdego państwa, jak i jego
sytuację gospodarczą: podróże morskie zwiększały dochody z handlu, pozwalały
pozyskiwać surowce konieczne dla rozkwitu rzemiosła, umożliwiały rozwój
osadnictwa. Wielkie bitwy morskie decydowały o upadku jednych imperiów i
triumfie innych.
Pierwszą morską potęgą z prawdziwego zdarzenia była najpewniej Kreta.
Kształtująca się tam mniej więcej od roku 3000 p.n.e. kultura minojska nie
miała sobie równych wśród cywilizacji europejskich tamtego okresu. Historia
Minojczyków pozostaje w dużej mierze tajemnicą, choć bowiem udało się odczytać
pismo, którym się posługiwali, w tej chwili języka minojskiego nie sposób nawet
przyporządkować do żadnej znanej grupy językowej, a tym bardziej zrozumieć.
Badacze, którzy chcą widzieć w mieszkańcach starożytnej Krety pierwszych
władców Morza Śródziemnego, zwracają uwagę, że minojskie miasta i pałace
pozbawione były murów obronnych. Co innego mogło powstrzymać sąsiednie ludy
przed błyskawicznym podbojem Krety, jeśli nie bardzo silna flota? Mykeńczycy
ujarzmili przecież Minojczyków dopiero około roku 1450 p.n.e.
Lepiej udokumentowana jest historia morskiej potęgi Fenicjan, do dziś
uchodzących za najlepszych starożytnych żeglarzy. Opanowanie basenu Morza
Śródziemnego było dla nich w zasadzie koniecznością: górzyste ukształtowanie
terenu utrudniało pozyskiwanie jakichkolwiek dóbr z innych ziem drogą lądową, a
własnych bogactw naturalnych Fenicja niemal nie miała. Do wyjątków należały
ślimaki, z których wydzieliny można było wyrabiać wysoko cenioną purpurę, i
rozmaite gatunki drzew – jak znalazł do budowy okrętów! Dodajmy, że dzięki
wynalezieniu przez Fenicjan stępki ich statki mogły być nie tylko bardzo
liczne, lecz także coraz większe i mocniejsze. Pozwoliły swoim wynalazcom
skolonizować wybrzeża Malty, Sycylii, Sardynii, północnej Afryki, Półwyspu
Iberyjskiego. Wedle Herodota Fenicjanie opłynęli Afrykę, są też przesłanki
pozwalające sądzić, że dotarli do terenów dzisiejszej Brazylii.
Z
czasem kandydatów do panowania nad Morzem Śródziemnym przybywało, a w toczonych
przez nich wojnach morskich życie traciło coraz więcej ludzi. W V wieku p.n.e. Grecja
rywalizowała z usiłującą narzucić jej swoją zwierzchność Persją. Przełomowym
wydarzeniem tych wojen była bitwa stoczona w roku 480 p.n.e. pod Salaminą. Persowie
mieli liczniejszą flotę, Grecy zdołali jednak zwyciężyć dzięki umiejętnemu
wyborowi miejsca, w którym wydali bitwę. Wąska cieśnina pomiędzy Salaminą a
attyckim wybrzeżem nie pozwoliła Persom wykorzystać przewagi liczebnej,
mniejsze i zwrotniejsze okręty greckie wkrótce zaczęły je zatapiać. Również
gwałtowny wiatr, który zerwał się w późniejszej fazie bitwy, sprawiał większe
problemy flocie perskiej: jej wysokie okręty łatwiej zbaczały z kursu pod
wpływem siły wichury. Persowie musieli porzucić myśl o podboju Hellady.
Dwieście
lat później jeszcze zacieklej walczyli na morzu Rzymianie z Kartagińczykami. Tu
również nie liczebność okrętów była najważniejsza. W roku 260 p.n.e. pod Mylae
Rzymianie mieli ich o prawie 30 mniej, zastosowali jednak nieznaną wcześniej
broń: ruchome pomosty abordażowe, dzięki którym łatwo było dostać się na pokład
wrogiego statku. Dały one Rzymianom pierwsze zwycięstwo w morskim starciu z
Kartaginą, odegrały też niemałą rolę w późniejszej bitwie koło przylądka
Eknomos – zapewne największej w starożytności. Kolejne wojny z Rzymem
przybliżały już tylko ostateczny upadek Kartaginy. Następną z najważniejszych
bitew morskich starożytności Rzymianie stoczyli już między sobą: w roku 31
p.n.e. pod Akcjum okręty Oktawiana Augusta rozgromiły flotę Marka Antoniusza,
sprzymierzonego z egipską królową Kleopatrą.
Marta Słomińska