Wojciech i Maria Kossakowie mieli trójkę dzieci: córki Marię (zwaną
Lilką) i Magdalenę oraz syna Jerzego. Ten ostatni miał być kontynuatorem
rodzinnej tradycji: zarówno Wojciech, jak i jego ojciec Juliusz specjalizowali
się w malarstwie historycznym tudzież batalistycznym, obaj słynęli także jako
znakomici malarze koni. Niestety Jerzy Kossak, choć niepozbawiony talentu, nie
grzeszył ambicją ani pracowitością i wolał kopiować styl ojca niż pracować nad
własnym. Większym wkładem w rozwój polskiej kultury mogły się poszczycić jego
siostry.
Lilka, uduchowiona romantyczka, była ulubienicą matki, młodsza i
zadziorniejsza Magdalena – faworytką pełnego temperamentu ojca. Kossakowie byli
jednak zgodni co do tego, że obie córki mają w sobie potencjał, który pozwoli
im wiele w życiu osiągnąć, jeśli tylko nie pójdą w ślady leniwego brata. Zwłaszcza
matka pilnowała, by dziewczęta nie próżnowały: czuwała nad regularnością
ćwiczeń muzycznych (Lilka nauczyła się dobrze grać na fortepianie, Magdalena –
fałszować na gitarze), lekcjami języków (Magdalena biegle władała francuskim,
angielskim i niemieckim, Lilka radziła sobie jeszcze lepiej), zachęcała do
twórczości artystycznej (Lilka już jako kilkulatka pisała wiersze i malowała
akwarele). Jako głęboko wierząca katoliczka dbała też o formację religijną
córek, nie bez kozery jednak wiele lat później Magdalena napisała, że „pięknie
zbudowana kobieta modli się przed figurą, ale własną”.
Obie siostry bardziej niż modlitwami interesowały się bowiem płcią
przeciwną i już jako podlotki nie mogły się doczekać zamążpójścia. Po latach Lilka
twierdziła jednak, że z małżeństwami jest jak z puszczaniem baniek mydlanych: „pierwsza
jest zawsze nieudana, druga już lepsza, a dopiero ta trzecia naprawdę piękna i
kolorowa”. Opierała się na własnych doświadczeniach: pierwszy mąż nie był rad z
żony uprawiającej poezję i malarstwo, drugi – pisarz i poeta Jan Henryk
Gwalbert Pawlikowski – był artystą aż zanadto. Żądał, by Lilka przestała
uprawiać sztukę malarską w celach komercyjnych („profanacja!”), a i życie
prywatne chciał wieść w stylu bohemy – zaproponował żonie, by adoptowali
dziecko, które miał ze swoją stałą kochanką. W pełni udane było dopiero trzecie
małżeństwo z młodszym o dekadę lotnikiem Stefanem Jasnorzewskim, zwanym przez
żonę Lotkiem.
Dzięki niemu znamy dziś poetkę jako Marię Pawlikowską-Jasnorzewską. Jej
twórczość zmieniała się z biegiem lat: początkowo były to przede wszystkim
pełne wdzięku liryki miłosne, pełne „kół tęsknoty rozlanych na wietrze” i „powojów
dźwigających noc”, z czasem Pawlikowska-Jasnorzewska zaczęła próbować sił jako
autorka oryginalnych sztuk teatralnych (w tym wciąż aktualnej, tragikomicznej
rozprawy z totalitaryzmem „Baba-Dziwo”), a w jej poezji coraz mniej było
flirtu, za to więcej bólu. Późne tomiki wierszy przynoszą refleksję nad
historią, naturą człowieka, wojną. Stosunek Lilki do tej ostatniej dobrze
oddaje tytuł, pod jakim wydano zapiski poetki z lat wojennych: „Wojnę szatan
spłodził”. Koniec II wojny światowej nie oznaczał dla Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
nowego początku – zmarła w 1945 roku na emigracji, pokonana przez złośliwy
nowotwór.
Siostra
przeżyła ją o ponad ćwierć wieku. Podobnie jak Lilka Magdalena została pisarką,
ale o ile utwory Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wyciskały czytelnikom łzy z oczu,
o tyle książki Magdaleny Samozwaniec (taki bowiem przybrała pseudonim
artystyczny) pobudzały do śmiechu. Zwano ją pierwszą damą polskiej satyry.
Sławę zyskała dzięki „Na ustach grzechu”, parodii „Trędowatej”: jej bohaterka
Steńka serce oddała hrabiemu o oczach czarnych „jak noc poślubna”, a na fotelu
siadała „miękko, rozlewnie, jak gdyby nie była z ciała, ale raczej ze świeżej,
pachnącej maślanki”. Samozwaniec zawdzięczamy też masę znanych aforyzmów, jak
choćby „Mężczyźni wymyślili pocałunek, aby ukochanej kobiecie nareszcie usta
zamknąć” i książki wspomnieniowe, jak „Maria i Magdalena”. Na ich kartach
siostry – w życiu rozdzielone przez wojnę i nieuleczalną chorobę – już zawsze
pozostaną nierozłączne.
Marta Słomińska
Ładnie napisane. Maria i Magdalena to jedna z moich ulubionych książek.