Dziś przyjmujemy na ogół, że świat i ludzie z czasem stają się coraz lepsi. Postępowi technicznemu towarzyszy i moralny, pogardzane wcześniej grupy społeczne zdobywają coraz więcej praw, wybory dawniej uważane za konieczne zaczynają być nazywane zbrodniami… Starożytni widzieli to inaczej. Im dawniejsze czasy, tym lepsi ludzie, mniej okrucieństwa, więcej sprawiedliwości. Tak też ujął to Owidiusz w słynnych „Metamorfozach”: najpierw nastał wiek złoty, szczęśliwy okres, gdy ludzie nie krzywdzili bliźnich mimo nieznajomości praw i zaznawali dostatku dzięki wiecznemu latu. Wiek srebrny przyniósł zimę, a z nią niewygody, trudności w zdobywaniu pożywienia i ucisk zwierząt wykorzystywanych do pracy na roli. Wiek spiżowy był z kolei „dziki, niespokojny”. Wreszcie przyszedł wiek żelazny: czas wojen, nienawiści, chciwości, podstępu i zbrodni.
Co na to mieszkańcy Olimpu? Zareagowali podobnie jak Bóg chrześcijański: zesłali potop. Przy życiu pozostali tylko najbogobojniejsi z ludzi, Deukalion i Pyrra. W „Metamorfozach”, aby na nowo zaludnić świat, zgodnie ze wskazówkami Temidy „kamienie ciskają na pole”. „Część ziemna lub wilgotna, co kamień składała, / Zaraz przechodzi w ciało” – napisał Owidiusz o tym osobliwym akcie stworzenia człowieka. „Część twarda i niezgięta w kości się przemienia”. Kamienie stały się ludźmi, a ci mogli podlegać kolejnym przemianom.
Najczęściej działo się to wówczas, gdy po raz kolejny obrazili bogów. Zwykle czynili to z pychy. VI księga „Metamorfoz” zawiera między innymi smutną historię Arachne, księżniczki niezwykle biegłej w sztuce tkackiej, która przechwałkami na temat swojego talentu rozgniewała boginię mądrości Minerwę (czyli grecką Atenę). Doszło do pojedynku na krosna: spod ręki Minerwy wyszła tkanina przedstawiająca potęgę bogów i przykłady srogich kar spotykających bezczelnych śmiertelników. Arachne zlekceważyła groźbę: wyhaftowała sceny ośmieszające bogów, przedstawiające ich romanse ze śmiertelniczkami. Okazało się, że talentem nie ustępuje Minerwie. Wściekła bogini zniszczyła dzieło Arachne, a ta w rozpaczy postanowiła się powiesić. Minerwa uratowała dziewczynę, ale zmieniła jej postać. „Z brzucha nić wysnuwa i jako pająk tka przędziwo” – podsumował to przeistoczenie Owidiusz.
Metamorfozy nie bywały jednak wyłącznie udziałem ludzi. W V księdze dzieła Owidiusza znajdziemy historię zatytułowaną „Nimfa Cyjano rozpływa się w wodę”. Chodzi o najadę, która była towarzyszką zabaw Prozerpiny, córki bogini Ceres. Prozerpinę upatrzył sobie na żonę Pluton, bóg świata podziemnego, ale Ceres nie sprzyjała ich związkowi. W rezultacie Pluton zdecydował się na porwanie. Cyjano była świadkiem tego zdarzenia i mimo wątłych sił jako jedyna usiłowała przeszkodzić porywaczowi. Załamana niepowodzeniem, zaczęła wylewać tak wiele łez, że została przemieniona w jezioro, mające barwę cyjanu. Księga V opowiada też dzieje innej nieszczęśliwej nimfy: Aretuzy, uciekającej przed niechcianymi zalotami boga rzeki Alfejosa. Jedynym ratunkiem okazała się zamiana nimfy w źródło, noszące odtąd jej imię.
U Owidiusza mało która przemiana oznacza szczęśliwe zakończenie. Przeciwnie, w „Metamorfozach” powtarza się motyw nagłej i okrutnej odmiany losu. Niobe, szczęśliwa i dumna matka czternaściorga dzieci, utraciła je wszystkie. Hekuba była królową Troi: po upadku miasta zmieniła się w sukę wyjącą na grobie syna. Z sielanki w rozpacz osunęli się Orfeusz, Pyram, Midas, Dejanira. Gdy Owidiusz spisywał ich historie, nie podejrzewał, że krótko po ukończeniu „Metamorfoz” sam spadnie na dno. Do dziś nie wiemy dokładnie, za jakie przewiny władający Rzymem Oktawian August skazał poetę na banicję. Owidiusz zmarł po dziesięciu latach w Tomis (dzisiejsza rumuńska Konstanca). Dzieło, które pozostawił, okazało się jednak nieśmiertelne: w epilogu „Metamorfoz” czytamy, że nie zaszkodzi im nawet gniew bogów. Tych samych bogów, którzy obrócili wniwecz dzieła potężnych królów.
Marta Słomińska