Na przekór Chińczykom, twierdzącym, że „jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów”, malarskie wyobrażenia scen literackich niekoniecznie muszą pomagać w ich interpretacji. Do poprawnego odczytania przekazu zawartego w noweli Sienkiewicza „Janko Muzykant” wystarczy średnio rozgarnięty uczeń podstawówki, ale na „jedynie słuszną” interpretację obrazu Malczewskiego pod tym samym tytułem czekać nie ma sensu. Artysta, który chętnie czerpał natchnienie z literatury – oprócz Sienkiewicza inspirowali go między innymi Słowacki i Lenartowicz – zamiast prostej ilustracji noweli zaproponował niejednoznaczną, symboliczną wizję malarską, raczej zachęcającą do stawiania pytań niż sugerującą odpowiedzi.
Janko Malczewskiego, obdarty i bosonogi, siedzący na korycie, ściska w ręku ukochane „skrzypki z gonta, które zaledwie brzęczały”. Towarzysząca mu kobieta patrzy na chłopca z troską i niepokojem. Czy to matka Janka? Komornica o „twardej piersi”, która w noweli „biła dość często i zwykle nazywała »odmieńcem«” swojego syna? Jeśli tak, wyobraźnia malarza najwyraźniej stworzyła tę postać na nowo. Inny jest też sam Janko Muzykant. U Sienkiewicza to chłopiec nieprzeciętnie wrażliwy, wybitnie uzdolniony, ale „nierozgarnięty bardzo i jak wiejskie dzieciaki przy rozmowie z ludźmi palec do gęby wkładający”. Janek z obrazu ma mądre spojrzenie dziecka przedwcześnie dojrzałego.
Jak zwykle u Malczewskiego postaciom realistycznym towarzyszą fantastyczne i symboliczne. Za plecami Janka czai się satyr, nieopodal stoi tajemnicza kobieta. Zanurza rękę w korycie wypełnionym wodą – jaskrawa plama krwi uprzytomnia oglądającemu obraz, że dłoń jest zraniona. Czyżby jeszcze jedno wyobrażenie chętnie wykorzystywanego przez malarza motywu zatrutej studni? U Malczewskiego symbolika wody jest bardzo bogata. To kosmiczne centrum świata, źródło życia, mrok chaosu. Lustro wody, odbijające obraz świata, pozwala człowiekowi poznać samego siebie, ale wiedza ta nie zawsze przynosi mu szczęście. Studnia przypomina biblijne drzewo poznania dobra i zła. W korycie z „Janka Muzykanta” odbija się wąska, ciemna ścieżka, widoczna za plecami skaleczonej kobiety. Czy to symbol mrocznego przeznaczenia bohatera?
W noweli Janko umiera, pobity przez stójkowego wymierzającego mu karę za rzekomą próbę kradzieży skrzypiec. Na jego twarz pada promień zachodzącego słońca. „Ów promień był niby gościńcem, po którym mała dusza chłopczyka miała odejść. Dobrze, że choć w chwilę śmierci odchodziła szeroką, słoneczną drogą, bo za życia szła po prawdzie ciernistą” – napisał Sienkiewicz. Na obrazie Malczewskiego zachodzące słońce oświetla dwie drogi wiodące w góry: jedną jasną, szeroką, wiodącą ku barwnemu horyzontowi, drugą wąską, ciemną i stromą, urywającą się wśród zarośli. Zarys obu tych ścieżek tworzy ciekawe złudzenie optyczne: jakby kontur skrzydeł, wyrastających z ramion kobiety pochylonej nad korytem.
Janko ma więc swojego anioła, niepodobnego jednak do świetlistych postaci z obrazków wieszanych nad dziecięcymi łóżkami: chmurnego, posępnego, o zaciętym wyrazie twarzy. Na obrazach Malczewskiego odnaleźć można wielu skrzydlatych posłańców, którzy pochylają się nad ludzkim losem. Niektórzy z nich budzą jednak niepokój: przy całym swym dostojeństwie i pięknie emanują dziwną, demoniczną siłą. Przychodzą w tym samym celu, co pozostali aniołowie: by nieść ludziom ukojenie, pomóc im odzyskać spokój. Będzie to jednak spokój umarłych. Skrzydlatej kobiecie, która towarzyszy Jankowi, bliżej do Thanatosa niż anioła stróża. Być może w myślącym spojrzeniu chłopca odbija się świadomość jej misji. Pewność, że jedyna opieka, jaką można roztoczyć nad wzgardzonym małym artystą, to towarzyszenie mu w drodze do lepszego świata, gdzie dostanie wreszcie „prawdziwe skrzypki”.
Marta Słomińska