Słowo „neandertalczyk” pochodzi od niemieckiej doliny Neandertal, gdzie w XIX wieku odkopano szczątki wymarłego przedstawiciela rodziny człowiekowatych. Homo neanderthalensis różnił się od homo sapiens dość znacznie. Był niższy, ale silniejszy, miał dużo bardziej uwydatnione łuki brwiowe, większy nos i szerszą żuchwę, brakowało mu za to podbródka. Jego typ urody budził raczej rozbawienie niż zachwyt, co przełożyło się na pogardliwy stosunek do neandertalczyka: dość szybko rozpowszechnił się stereotyp, że był równie szpetny, jak głupi i nieokrzesany. Słowo „neandertalczyk” zaczęło służyć jako zamiennik dla wyrazów takich jak „prymityw” czy „brutal”. Trzeba było wielu lat i kolejnych odkryć, by naukowcy podjęli pierwsze próby rehabilitacji człowieka neandertalskiego: okazało się, że łączy go z nami znacznie więcej, niż sądziliśmy.
Dzięki pracy archeologów mity o neandertalczykach zaczęły upadać jeden po drugim. Mruczeli i chrząkali zamiast mówić? Budowa kości znalezionych w Izraelu sugeruje, że neandertalski aparat mowy nie różnił się specjalnie od naszego. Nie kochali swoich krewnych tak jak my? We Francji odkryto grób neandertalczyka ze zdeformowanym kręgosłupem, który mógł dożyć sędziwego wieku tylko dzięki troskliwej opiece. Nie tworzyli sztuki? Przeczą temu odkopany w Słowenii kościany flet i hiszpańskie malowidła jaskiniowe.
Swój niebagatelny wkład w odkłamanie wizerunku neandertalczyka mają również Polacy. W 2008 roku archeolodzy pracujący w jaskini Stajnia na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej znaleźli tam należące do neandertalczyków zęby. Były to pierwsze neandertalskie szczątki kostne odkopane na terenie Europy Środkowej. Sensacyjnego odkrycia dokonano dzięki przyjęciu nowej metody badawczej (poprzednio szukano tylko dużych kości, które się jednak nie zachowały – najpewniej dlatego, że „polscy” neandertalczycy stosowali metody pochówku prowadzące do zupełnego zniszczenia zwłok). Co ciekawe, na jednym z zębów pozostały ślady używania wykałaczki – homo neanderthalensis dbał o higienę jamy ustnej! Dzięki badaniom DNA wiemy też, że polscy przedstawiciele tego gatunku byli genetycznie bliżsi neandertalczykom ze wschodniej Europy niż tym żyjącym w jej zachodniej części.
Jaskinia Stajnia okazała się cennym stanowiskiem archeologicznym. Podczas kolejnych prowadzonych tam wykopalisk, w roku 2010, natrafiono między innymi na niezwykły wyrób z ciosu mamuta. To rodzaj plakietki, w której górnej części wywiercono dwa otwory, ozdobionej wzorem tworzonym przez kilkadziesiąt nakłuć. Najbezpieczniej jest określić tę ozdobę mianem biżuterii, ale nie brak badaczy wysuwających śmielsze hipotezy. Twierdzą oni, że liczba nakłuć i precyzja wykonania plakietki wskazują na próbę zapisu danych liczbowych. Mogły to być informacje przydatne dla myśliwych, ale nie można też wykluczyć, że wzór na plakietce jest odwzorowaniem zmian położenia Księżyca na niebie. Mielibyśmy w tym wypadku do czynienia z kalendarzem – kolejnym dowodem na to, że neandertalczyk pod względem rozwoju kulturowego niekoniecznie stał dużo niżej niż homo sapiens.
Świadczą o tym także wykonywane przezeń przedmioty użytkowe: tłuczki z poroża renifera, narzędzia służące do garbowania skór, noże. Poszczególne części kawałków krzemienia, z którego je robiono, należało poddawać obróbce w ściśle określonej kolejności, a wytwórca noża musiał dysponować sporymi umiejętnościami technicznymi. Bez dłuższego szkolenia można się było w trakcie pracy poważnie zranić. To kolejna przesłanka przemawiająca za tym, że neandertalczyk posługiwał się mową na dość zaawansowanym poziomie – trudno sobie przecież wyobrazić, by wiedzę o tak skomplikowanym procesie przekazywano tylko za pomocą chrząknięć i pomruków. Wypadałoby zatem przestać patrzeć na neandertalczyków z góry, tym bardziej że jesteśmy spokrewnieni – pochodzi od nich 2% DNA współczesnego Europejczyka…
Marta Słomińska