„Dlaczego krwawa jest Twoja suknia i szaty Twe jak u tego, co wygniata
winogrona w tłoczni?” – czytamy w Księdze Izajasza. „Sam jeden wygniatałem je
do kadzi, z narodów” – odpowiada Bóg. Wizja tłoczenia wina z ludzkiej krwi
znajdzie później rozwinięcie w ofierze Chrystusa: oto Jezus poświęca siebie
samego, by odkupić ludzkie grzechy, to on trafia do winnej prasy. W sztuce
europejskiej ten motyw, określany mianem tłoczni mistycznej, był swego czasu bardzo
popularny. Mógł równie dobrze być tematem iluminowanego francuskiego
manuskryptu, jak i angielskiego obrazka dewocyjnego. W Polsce najciekawszym
przykładem tego typu malarstwa jest późnogotycki fresk zdobiący krakowski
klasztor franciszkanów. „Sam
jeden wygniatałem” – głosi łaciński napis na wstędze wychodzącej z ust Chrystusa.
I bez tego napisu sens malowidła jest jednak nietrudny do zrozumienia.
Widzimy Jezusa dźwigającego belkę winnej prasy, zgiętego pod jej ciężarem, o
twarzy wykrzywionej bólem, brodzącego we własnej krwi, która wąskim strumieniem
płynie z prasy do kielicha mszalnego. Nieco niżej widzimy trzy niewielkie sceny
tłumaczące znaczenie fresku: biczowanie, mszę świętą i koronowanie cierniem.
Rozumiemy, co artysta chciał nam przekazać: cierpienie Jezusa pozwoliło zbawić
ludzkość, jego krew – w którą podczas mszy świętej przeistacza się wino –
odkupiła grzechy ludzi, których dusze unoszący się wokół udręczonego Chrystusa
aniołowie wydobywają z płomieni piekielnych. Jeden z aniołów, kierowany gestem
widocznego u samej góry fresku Boga Ojca, dociska mocniej belkę prasy: dzieło
zbawienia musi się dopełnić.
Czasem Bóg działa bez pośredników: modlitewnik z pierwszej połowy XVI
wieku ukazuje Ojca kręcącego kołowrotem prasy, która jest narzędziem męki Syna.
Tu również struga krwi Jezusa trafia do kielicha mszalnego, a tuż obok widzimy
baranka, podobnie jak wino symbolizującego ofiarę Chrystusa. Do najciekawszych
wyobrażeń prasy mistycznej należy niemieckie przedstawienie z drugiej połowy XV
wieku, gdzie prasę dociskają nie Bóg czy anioły, lecz zwykli ludzie, zajęci
codziennymi obowiązkami zamiast świętowaniem niedzieli. Artysta dawał w ten
sposób do zrozumienia, że praca w niedzielę to grzech, a człowiek, który mimo
wszystko się na nią decyduje, czyni brzemię dźwigane przez Chrystusa jeszcze cięższym.
Jezus traci już siły, upada na kolana. Przy kielichu mszalnym napełniającym się
powoli krwią klęczą dwaj aniołowie.
Aby zetknąć się z przedstawieniem prasy mistycznej, nie trzeba było
otwierać kosztownego modlitewnika czy oglądać kościelnego fresku. Chrystus
cierpiący w winnej prasie był wszędzie, nawet na kaflach piecowych. Ludowe
obrazki dewocyjne ukazywały jego mękę w sposób szczególnie dosłowny: na
angielskim wyobrażeniu z drugiej połowy XV wieku ciało Chrystusa jest ledwie
widoczne spod lejącej się krwi, a do kielicha mszalnego płynie nie wąska
strużka, lecz rwący potok. Wraz z krwią do kadzi trafiają hostie. O nich także
nie zapominano: niektórzy artyści przedstawiali słowo Boże mielone w młynie na
Eucharystię. Czasem tłocznia mistyczna przyjmowała postać prasy drukarskiej, co
miało nawiązywać do ofiary Chrystusa jako kontraktu z ludzkością spisanego na
jego ciele. Pergamin można przecież wytwarzać ze skóry baranka.
Taki przekaz mogli jednak odczytać tylko lepiej wykształceni odbiorcy,
większość wiernych przyswajała podstawowe prawdy wiary dzięki prostszym
wyobrażeniom. Na przykład takim jak osiemnastowieczny „Chrystus Eucharystyczny”
z Muzeum Historycznego w Sanoku: oto Jezus własnoręcznie wyciska do mszalnego
kielicha winne grono. Gdy podążymy wzrokiem za przytrzymywaną przez aniołów winoroślą,
dostrzeżemy, że wyrasta z krwawiącej rany w boku Chrystusa.
Marta Słomińska