Tatarzy wczoraj i dziś

W naszym kraju żyje około trzech tysięcy Tatarów. Historia ich związków z Polską jest długa i skomplikowana. Bywali wrogami, ale i obrońcami Rzeczypospolitej Obojga Narodów; przejmowali miejscowe zwyczaje, zachowywali jednak wiele własnych tradycji; mieli niebagatelny wpływ na rozwój polskiej sztuki wojennej, lecz przez długi czas mogli dosłużyć się w armii najwyżej stopnia rotmistrza. Odrębność kulturowa Tatarów sprawiła, że czasem trudno było dojść, ile w opowieściach o nich jest prawdy, a ile legendy. Gościom Czytelni Naukowej nr XIV wyjaśniał to Michał Sulkiewicz, potomek polskich Tatarów, którego dziadek Aleksander bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego należał do najbardziej zasłużonych dla naszego kraju przedstawicieli tej grupy etnicznej i walczył jako sierżant w 5 Pułku Piechoty Legionów.

Znalazł się tam nieprzypadkowo: już w średniowieczu uznano za pewnik, że wojskowe uzdolnienia Tatarów mogą uczynić z nich bardzo pożądanych osadników. Od końca XIV wieku sprowadzano ich na Litwę, a później także do Polski. Tatarzy brali udział w walkach z Krzyżakami i Rosjanami, za co otrzymywali herby oraz nadania ziemskie. Aklimatyzowali się szybko, coraz trudniej było wśród nich o osoby władające językiem tatarskim, bezwzględnych przeciwników alkoholu czy specjalistów od obrzezania (w XIX wieku musiano korzystać z pomocy Żydów). Tatarzy zachowali jednak religię muzułmańską. Zezwalano im na budowę meczetów, ale musiały być one niewielkie i wykonane z drewna. Zwykle nie miały też minaretów, bo zamiast wołać do nielicznych wiernych z wieży, muezin odwiedzał ich domy i przypominał o modlitwie.

Jeden z polskich zwyczajów przejętych przez Tatarów to witanie młodej pary chlebem i solą. Podobieństw jest więcej: choć islam zezwala na wielożeństwo, polscy Tatarzy nie praktykują poligamii. Nie przestrzegają też postu w czasie ramadanu z taką ścisłością jak muzułmanie z krajów arabskich. Trzymają się natomiast tradycji związanych z pochówkiem: pamiętają o starych pogrzebowych pieśniach, do trumny zmarłego wkładają dalawary, czyli papierowe zwoje z tekstami modlitewnymi, a na mogile układają nieparzystą liczbę kamieni. Dwa z nich wskazują na położenie ciała zmarłego, którego stopy powinny być skierowane na wschód, by w dniu Sądu Ostatecznego mógł od razu podążyć do Mekki. Dół, w którym spocznie trumna, musi być na tyle głęboki, by powstały z martwych Tatar miał możliwość zajęcia pozycji siedzącej.

Dla Tatarów chowanych kilkaset lat temu była to pozycja najnaturalniejsza: spędzali mnóstwo czasu w siodle. Ich kawaleria słynęła z groźnej taktyki walki, zwanej „tańcem tatarskim”. Ustawieni w szyku półksiężyca łucznicy konni za pomocą pozorowanych natarć i odwrotów zmuszali przeciwnika, by zaatakował jedno ze skrzydeł. Wówczas drugie skrzydło atakowało z flanki. Prócz ciekawej taktyki tatarscy żołnierze mieli i inne zalety: byli szybcy, zwrotni, lekkie kolczugi pozwalały im na większą swobodę ruchów. Zręczny wojownik w okamgnieniu umiał ściągnąć przeciwnika z konia, złapawszy go na arkan. Tatarzy uchodzili też za świetnych zwiadowców. Wreszcie za ich sprawą w polskim wojsku upowszechnił się buńczuk jako oznaka władzy hetmańskiej.

Raczej nie z ich inspiracji zyskał natomiast popularność befsztyk tatarski. Michał Sulkiewicz zapewnił słuchaczy odczytu, że opowieści o Tatarach wożących pod siodłami połcie surowego mięsa, aby dzięki temu skruszało, można włożyć między bajki. Po pierwsze, konsumpcja śmierdzącego potem mięsa to wątpliwa przyjemność. Po drugie, takie praktyki musiałyby powodować u koni odparzenia skóry, czego Tatarzy starali się unikać. Po trzecie, zajadanie się surowym mięsem nie jest bynajmniej marzeniem przeciętnego Tatara. Michał Sulkiewicz wspominał, że jego ziomkowie poczęstowani tatarem miny mieli raczej nietęgie.

Jakie są wobec tego przysmaki polskich Tatarów? Ich goście mogą spróbować nadziewanych mięsem wołowym i jagnięcym kołdunów w rosole, listkowca kołacza z białym serem, tradycyjnej chałwy. Oryginalnym napitkiem jest syta woda słodzona miodem, zaprawiona sokiem z cytryny. Warto pamiętać, że potrawy są na ogół mocno przyprawione. Widocznie nie tylko sam Tatar, ale i jego żołądek umie podołać najtrudniejszym wyzwaniom.

Marta Słomińska

Dodaj komentarz