Olga Niewska: zapomniana rzeźbiarka

Matka Olgi Niewskiej była artystką, ojciec architektem, zamiłowanie do pięknych form rzeźbiarka odziedziczyła zatem może po obojgu rodzicach. Własne dzieła sztuki zaczęła tworzyć jeszcze w dzieciństwie – jako tworzywo wykorzystywała początkowo chleb lub ciasto. Kiedy dorosła i postanowiła zająć się rzeźbiarstwem na serio, państwo Niewscy nie byli zachwyceni. Trudno im było uwierzyć, że drobna, delikatna dziewczyna poradzi sobie w dziedzinie sztuki wymagającej nie tylko talentu, lecz także sporo fizycznego wysiłku.

   Olgę cechowały jednak siła i wytrzymałość nieproporcjonalne do jej postury. Nie brakowało jej też ambicji i siły przebicia. Już jako dwudziestoparolatka wystawiała swoje rzeźby w krakowskim Pałacu Sztuki i sprzedawała je muzeum. Gdy tylko docenił ją Kraków, przeniosła się do Warszawy, by i tam natychmiast zdobyć renomę znakomitej artystki. Sztuka Niewskiej trafiała w międzywojenny gust: rzeźbiarkę fascynowały siła, ruch, sport, taniec, uroda ludzkiego ciała, witalność. Najwięcej tej ostatniej znajdowała w dzieciach, które zawsze uwielbiała. Nie mogła doczekać się własnego potomstwa, macierzyńskie tęsknoty realizowała jednak przynajmniej po części jako opiekunka licznych zwierząt. Kochała koty, króliki i psy, wśród tych ostatnich szczególnie buldogi francuskie. Ich sylwetki rzeźbiła w brązie i porcelanie.

   Eksperymentowała także z innymi tworzywami: gipsem, fajansem, betonem, drewnem, gliną. Na jednym ze zdjęć przedstawiających Niewską widać, jak szeroko uśmiechnięta opiera się o kilkumetrową rzeźbę legionisty, którego… ulepiła ze śniegu. Takie dzieła sztuki niestety nie mogły przetrwać zimy. Niewiele lepszy był jednak los wielu brązowych rzeźb Niewskiej: po wojnie niszczono je, nowej władzy nie podobały się bowiem kontakty artystki z przedstawicielami sanacyjnego rządu. Rzeźbiła między innymi Mościckiego i Piłsudskiego, który nazywał ją „przemiłą”. Z usług Niewskiej korzystali też sportowcy, jak Stanisława Walasiewiczówna, i aktorzy, w tym Stefan Jaracz oraz Mieczysława Ćwiklińska. Nieszczęśliwie w trakcie tworzenia podobizny tej ostatniej rzeźbiarka oszalała na punkcie jej męża Henryka Madera, co skończyło się głośnym rozwodem i ślubem Madera z Niewską.

   Mało kto wiedział wtedy, że Mader był już drugim mężem Olgi. Jej pierwsze małżeństwo, zawarte jeszcze przed wyjazdem do Warszawy, przetrwało tylko rok. Z Maderem też nie stworzyła harmonijnego związku: jego niegasnące zainteresowanie pozamałżeńskimi romansami doprowadziło do kolejnego rozwodu. Pozostali jednak przyjaciółmi, Olga wspierała byłego męża finansowo podczas jego choroby. Nigdy zresztą nie odmawiała pomocy cierpiącym przyjaciołom. Gdy zaniemógł Stefan Jaracz, wykonała jego kilkanaście podobizn, które następnie sprzedała, by dochód przeznaczyć na walkę z chorobą słynnego aktora. Jaracz zmarł w 1945 roku, przeżył jednak Niewską i jej trzeciego męża, podpułkownika Władysława Szczekowskiego. Olgę pokonała choroba, należący do AK Szczekowski rok później został zamordowany przez Niemców.

   Rzeźbiarkę pochowano na cmentarzu ewangelickim, bo w takim obrządku zawarte zostało jej ostatnie małżeństwo. Miłośnicy sztuki wędrujący „szlakiem Niewskiej” powinni jednak odwiedzić także Stare Powązki. Znajduje się tam jedna z najbardziej znanych rzeźb artystki: zdobiący nagrobek Brühlów posąg Smutku. Z kolei w Parku Skaryszewskim można podziwiać „Kąpiącą się”, piękny akt z brązu. Rzeźbę tę odsłonił w 1929 roku prezydent Warszawy Zygmunt Słomiński. Po prawie siedemdziesięciu latach brązowa amatorka kąpieli padła ofiarą brutalnej napaści: złodziej uszkodził nogi posągu. Szczęściem nic więcej: rzeźby Niewskiej, miłośniczki tężyzny fizycznej, nie można było łatwo porąbać na kawałki i próba kradzieży zakończyła się niepowodzeniem. Odnowiona „Kąpiąca się” nadal zdobi park. Szkoda tylko, że nazwisko jej autorki mówi dziś warszawianom znacznie mniej niż kiedyś.

   Marta Słomińska

Dodaj komentarz