Architektura romańska

Kiedy Kazimierz Odnowiciel po raz drugi obejmował władzę w Polsce, wiedział, że stoi przed nim niełatwe zadanie odbudowy struktur państwa zniszczonego przez wojnę – zarówno świeckich, jak i kościelnych. Połączył jedno z drugim: podnosił z ruin grody, a jednocześnie tworzył sieć satelickich klasztorów, mających stanowić zaplecze intelektualne, swoistą kuźnię kadr. Fundowane przez króla obiekty sakralne pełniły więc prócz funkcji religijnej także polityczną, a dziś służą za wspaniałe przykłady polskiej architektury romańskiej.

   Najstarszy polski klasztor – opactwo benedyktynów w Tyńcu, w założeniu podpora odradzającego się biskupstwa krakowskiego – wznoszono metodą prób i błędów. Rodzima architektura romańska czerpała obficie z wzorców zagranicznych, niekoniecznie odpowiednich dla krajów, gdzie klimat był surowszy. W lapidarium opactwa do dziś można oglądać podwójne kapitele, jakie budowniczowie pracujący we Włoszech czy Francji umieszczali między wirydarzem a krużgankami klasztornymi. W Polsce rozwiązanie to okazało się niezbyt praktyczne: srogie zimy wymagały solidniejszego zabudowania krużganków. Dokonano więc pierwszej przebudowy, w ślad za którą poszły następne, już to wymuszone przez zniszczenia będące wynikiem zbrojnego konfliktu, już to dyktowane modą. Obecnie romańska architektura opactwa zachowana jest jedynie fragmentarycznie, ale i tak stanowi cenny zabytek.

   Satelitą biskupstwa krakowskiego było opactwo w Tyńcu, gnieźnieńskiego – klasztor w Mogilnie, także niejednokrotnie przebudowywany: w stylu późnoromańskim, gotyckim, barokowym. Z pierwszego kościoła klasztornego do dziś przetrwały jedynie fundamenty, stanowiące jednak cenny dokument przeszłości i pozwalające odtworzyć pierwotny plan świątyni. Wynika z niego, że zamierzano stworzyć kościół pielgrzymkowy: wyposażony w  obszerne krypty, z niezwykłym dwupoziomowym prezbiterium. Miłośnicy architektury szczególnie wysoko cenią zachodnią część krypty, w której już po II wojnie światowej odnaleziono grób średniowiecznego mogileńskiego opata. W całej Polsce tak doskonale zachowane pomieszczenie podziemne w stylu romańskim można znaleźć jeszcze tylko na Wawelu: to krypta świętego Leonarda.

   Zabytkiem polskiej architektury romańskiej, z którym Polacy w większości obcują na co dzień – często całkiem tego nieświadomi – jest piękna cieszyńska rotunda świętego Mikołaja. Powstała w XI lub XII wieku i mimo niewielkich rozmiarów służyła jako świątynia: katolicyzm przyjmował się w naszym kraju powoli, przedstawiciele gminu bywali w kościele dwa razy do roku, a częściej się modlący możnowładcy stanowili grupę na tyle elitarną i nieliczną, że mógł ich pomieścić nieduży budynek. Nie trzeba znać się na architekturze, by docenić surową urodę zabytku z Cieszyna. To jedyna w Polsce romańska rotunda, w której do dzisiejszych czasów dotrwało sklepienie nawy, a jego kopuła z koncentrycznie układanych płytek może przyprawić o zawrót głowy. Nieplanujący wycieczki do Cieszyna mogą rotundę świętego Mikołaja obejrzeć na odwrocie banknotu dwudziestozłotowego.

   Gdyby stworzono ranking najefektowniejszych budowli romańskich w Polsce, zwyciężyłaby chyba jednak kolegiata w Tumie koło Łęczycy. Także i ona nieraz padała ofiarą kaprysów architektonicznej mody – najpierw dodano jej gotyckie arkady, potem renesansową kruchtę, a wreszcie przebudowano w stylu klasycystycznym. Podczas II wojny światowej kolegiata została zbombardowana przez Luftwaffe, co oznaczało poważne zniszczenia, ale zarazem pozwoliło po latach odbudować świątynię w pierwotnym stylu romańskim. Dziś wygląda jak jego wizytówka: prosta, zwarta, ciężka bryła pozbawiona zbędnych dekoracji, a przecież ciesząca oczy elegancją form geometrycznych i emanująca groźnym dostojeństwem pasującym raczej do zamku niż kościoła. Taka kolegiata była w stanie przetrwać wszystko: od najazdu Krzyżaków w roku 1331 po hitlerowskie bombardowania.

Marta Słomińska

Dodaj komentarz