Lwów: cmentarz Łyczakowski, pierwsza nekropolia narodowa

Cmentarz Łyczakowski to nekropolia niezwykła z co najmniej kilku względów. Po pierwsze należy do  najstarszych w Europie: został założony w roku 1786, a więc wcześniej niż chociażby słynny paryski Père-Lachaise. Po drugie jest wyjątkowo piękny, o czym stanowi zarówno malownicze położenie, jak i kunszt twórców zabytkowych pomników oraz kaplic grobowych. Po trzecie spoczywają na nim setki tysięcy ludzi, z których wielu wspominamy jako szczególnie zasłużonych artystów, naukowców i patriotów.

   Na cmentarzu Łyczakowskim chowano przedstawicieli różnych narodów i grup etnicznych: Niemców, Ukraińców, Rosjan, Żydów, Ormian, a w latach 1830–1945 przede wszystkim Polaków. Wielu z nich to uczestnicy zrywów narodowych, po ich upadku szukający schronienia na terenie zaboru austriackiego. Groby powstańców listopadowych znaczą krzyże żelazne, styczniowych – stalowe. Odnajdziemy też mogiły żołnierzy Kościuszki i Napoleona, wśród których wyróżnia się grób szwoleżera Józefa Sas-Czułowskiego. Na szczycie pomnika widzimy kamienne czako. Wedle rodzinnej legendy taką właśnie czapę Hiszpanie zestrzelili z głowy Józefa pod Somosierrą. Sas-Czułowski kazał się z owym czakiem pochować i groził, że w przeciwnym razie będzie… straszył po śmierci. O ostatniej woli dzielnego wojaka rodzina przypomniała sobie trochę za późno, skórzaną czapę zastąpiła więc kamienna.

   Nie mniej interesujące było ostatnie życzenie fundatora najokazalszej spośród kaplic cmentarza, Probusa Piotra Włodzimierza Barczewskiego. Ów bajecznie bogaty właściciel kilku szybów naftowych, z pochodzenia Ormianin, był wielkim miłośnikiem i mecenasem sztuki. Zażyczył sobie, by w jego kaplicy urządzono galerię obrazów olejnych. Tak powstała niezwykła hybryda grobowca z muzeum, ogrzewanym i klimatyzowanym. Niestety umieszczone w mauzoleum skarby sztuki nie przetrwały wojennej zawieruchy. Kaplicy Barczewskich nie należy mylić z również obecną na cmentarzu kaplicą Baczewskich: ta rodzina zbiła majątek dzięki fabryce cenionych wódek, istniejącej zresztą do dziś. Mauzoleum Baczewskich, wybudowane w stylu pseudoromańskim, cztery lata temu odrestaurowano. Jest w końcu wizytówką cmentarza – znajduje się tuż przy wejściu na jego teren.

   Na cmentarzu Łyczakowskim znajdziemy wiele ciekawych pomników figuralnych. Bardzo interesująca jest postać płaczki klęczącej z różami w dłoniach. Gdy pada deszcz, jego krople spływają z fryzury do oczodołów dziewczyny, a następnie spadają z nich na podobieństwo łez i osiadają na trzymanych przez dziewczynę kwiatach niczym krople rosy. Pięknych klasycystycznych nagrobków Antona Schimsera jest tak wiele, że można zwiedzać cmentarz jego śladami. Powszechny zachwyt budzi też pomnik przedstawiający lwowską artystkę Józefę Markowską: rzeźbiarz (noszący to samo nazwisko, choć ze zmarłą niespokrewniony) przedstawił ją na łożu śmierci. Piękna kobieta przykłada dłoń do serca, druga ręka bezwładnie spoczywa na fałdzistej pościeli. Kiedyś przy łożu Józefy czuwał anioł, jego figura została jednak skradziona przez nieznanych sprawców.

   Niejedyny to na cmentarzu Łyczakowskim nagrobek, który wskutek kradzieży lub wandalizmu nie roztacza przed nami wizji artysty rzeźbiarza w jej pierwotnym kształcie. Podobnie ucierpiał między innymi grób Bronisława Szwarcego. Ten niezłomny działacz niepodległościowy, jeden z mentorów Józefa Piłsudskiego, upamiętniony został nagrobkiem, który dziś przedstawia tylko otwartą księgę i leżące obok okowy: zniknął krzyż i orzeł, który kajdany zrywał. Pomnik Marii Konopnickiej, wykonany przez znakomitą rzeźbiarkę Lunę Drexlerównę, zastąpiono kiepską kopią, a oryginał zniszczono (choć niektórzy twierdzą, że moskiewska rzeźba przedstawiająca Nadieżdę Krupską jest do niego podejrzanie podobna). Tym gorliwiej dbać powinniśmy o skarby, które nam dotąd pozostały. Bo co mogłoby nam zastąpić połączenie pierwszej nekropolii narodowej z galerią sztuki?

Marta Słomińska

Dodaj komentarz