Architektura późnoromańska

Oblicze polskiej architektury późnoromańskiej kształtowały reguły architektoniczne dostosowane do kodeksu moralnego dwóch pierwszych zakonów żebraczych: dominikanów i franciszkanów. Głosili oni, że podstawą służenia Bogu jest ubóstwo, które pozwala lepiej naśladować Chrystusa, a nadmiar pieniędzy lepiej przeznaczyć na biednych niż na zbytkowną dekorację świątyni. Woleli kościoły skromne, odznaczające się prostotą bryły – historycy sztuki w żartach używają nawet określenia „architektura stodołopodobna”.

   Pierwsze franciszkańskie oraz dominikańskie kościoły budowane w Polsce były wprawdzie nieporównanie od stodół większe i piękniejsze, ale od przepychu stroniono. Kamienne mury uzupełniano tańszą i łatwiejszą w obróbce cegłą, portale obywały się bez tympanonów, dominikanie pierwotnie rezygnowali nawet ze sklepień. Starano się budować kościoły salowe, niepodzielone na nawy: wierni mieli czuć się prawdziwą wspólnotą, między jej elementami nie powinno być żadnych barier. Zasady zasadami, a życie życiem – z czasem zakonnicy zaczęli się decydować na rozwiązania kompromisowe. Niewielka wieża jako ustępstwo na rzecz władzy świeckiej, podzielenie kościoła na nawy jako konsekwencja budowy świątyni większej niż poprzednie… Nawet w takim wypadku dbano jednak, by powstały nawy równej wysokości, jak wierni byli równi wobec Chrystusa.

   Te z polskich kościołów, które kiedyś stanowiły modelowe przykłady takiej architektury, obecnie naznaczone są wpływami innych epok architektonicznych: przebudowy i zmiany dekoracji dyktowała przez wieki już to moda, już to konieczność. Wskutek pożarów, zniszczeń wojennych i przeróbek dyktowanych „dobrym smakiem” późnoromańskie budowle zatracały stopniowo swój charakter. Dodawano im gotyckie portale, renesansowe wieże i barokowe dekoracje, zmieniano architekturę stodołopodobną w pałacopodobną. Wyobrażenie o dawnym wyglądzie kościoła nieraz daje dziś nie tyle jego bryła, ile ascetyczna krypta, skromny refektarz (najstarszy fragment zabudowań krakowskiego kościoła Świętej Trójcy, z portalem udekorowanym skromną plecionką) lub późnoromańskie sklepienie (jak w przypadku kościoła franciszkanów w Kaliszu).

   Na tle kościołów zakonów żebraczych wyróżniała się z pewnością krakowska bazylika świętego Franciszka z Asyżu: nie dość, że dwunawowa, co było w tym czasie wielką rzadkością, to jeszcze z wieżą. To kompromisowe rozwiązanie wymusił zapewne fakt, że bazylika stanowiła miejsce spoczynku książąt piastowskich, musiała więc prezentować się okazale. Zwiedzający przylegający do bazyliki kościół klasztorny odnajdą w nim niejeden późnoromański element architektoniczny, od elewacji transeptu po zamurowany portal do kaplicy. Mniej szczęścia miał kościół świętego Wojciecha we Wrocławiu, świątynia pierwotnie dominikańska i późnoromańska, po spaleniu miasta przez Mongołów odbudowana w stylu gotyckim. Reliktem dawnego kościoła jest prezbiterium. Duże zainteresowanie budzi Piwnica Romańska, pozostałość klasztoru dominikanów odkopana niedawno w Gdańsku.

   A która polska świątynia późnoromańska zasługuje na miano najpiękniejszej i najlepiej zachowanej? Na pewno kościół świętego Jakuba w Sandomierzu. Choć niektóre elementy poddano przeróbkom, bryła budynku pozostała praktycznie niezmieniona. Prosta, cokolwiek przysadzista, z wąskimi oknami, portalem bez tympanonu i bardzo surowym wnętrzem, pozbawiona sklepienia i wież (choć z czasem dobudowano niezbyt wysoką gotycką dzwonnicę) – oto kościół pasujący do miłego dominikanom hasła odnowy moralnej. Ustępstwem na rzecz względów praktycznych były w tym przypadku nawy nierównej wysokości: dzięki temu rozwiązaniu zapewniono lepsze oświetlenie wnętrza. Zupełnie jakby ojcowie dominikanie przeczuwali, że mury tego kościoła będą przyciągać wzrok. A taka to niby spartańska architektura…

Marta Słomińska

Dodaj komentarz